Skubaniec / pleśniak

Ciasto to piekłam od bardzo dawna, ale zawsze nazywałam je skubaniec /w moim zeszycie figurowało jako Kruchy placek/. Jakież było zdziwienie, kiedy pewnego razu córka zabrała kawałek do pracy, poczęstowała koleżankę, a ta powiedziała – o, jaki pyszny pleśniak! Po powrocie córka pyta – czy to jest jakiś pleśniak? Pleśniak? byłam zdziwiona….. ale za czas jakiś wyszukałam w necie „pleśniaka” i o dziwo…… wszystkie przepisy pod tą nazwą były bardzo zbliżone do mojego. No niech będzie i „pleśniak”, ważne, że ciasto dobre, a i proste do wykonania. Kiedyś piekłam je co tydzień, teraz….. no właśnie, muszę koniecznie przypomnieć rodzinie jego smak.leśniak  

Ciasto:

3,5 szklanki mąki
5 żółtek
1 masło roślinne /250 g/ – ostatecznie może być margaryna
1/3 kostki margaryny lub 2 łyżki kwaśnej śmietany
3 łyżki smalcu
3 łyżki cukru
3 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
szczypta soli
2-3 łyżki kakao
pleśniak

Na pianę

5 białek
1 szklanka cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej lub jasny kisiel /lub 10 dkg kokosu/

Dodatkowo

słoik marmolady lub powideł, najlepiej kwaskowatych śliwkowych lub z czarnej porzeczki + różne bakalie /orzechy obowiązkowo wg mnie/ lub owoce z syropu
ewentualnie jabłka starte na grubych oczkach albo brzoskwinie z puszki
pleśniak

Wykonanie

Utrzeć mikserem masło, margarynę, smalec, cukier i żółtka. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem, wymieszać na małych obrotach. Podzielić na 3 części – jedną troszkę większą wyłożyć na blachę, do drugiej dodać kakao, trzecią pozostawić białą.
Na ciasto wyłożone na blachę dać marmoladę/powidło, posypać obficie bakaliami, na to skubać ciasto ciemne, na nie dać pianę ubitą z szczyptą soli, z dodatkiem cukru i mąki ziemniaczanej /mąka nie jest konieczna/, na wierzch skubać trzecią część ciasta /jasne/.
Piec ok. 40 min. w 150 st. C. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem.
pleśniak

Boeuf Strogonow

Drugi przepis, który pozyskałam od współlokatorki z Krakowa, na jednym ze szkoleń /pierwszy to bogracz/.
Potrawa jest bardzo smaczna, aromatyczna i elegancko się prezentuje. Dobra propozycja jako gorące danie np. na kolację ze znajomymi.

Składniki

1 kg mięsa wołowego /może też być szynka wieprzowa
1/2 kg pieczarek
2 nieduże czerwone papryki
2-3 ogórki kiszone
2-3 cebule
mały przecier pomidorowy
natka pietruszki
sól, pieprz, sól czosnkowa, papryka ostra i słodka

Wykonanie  

Mięso pokroić w plastry, a potem w paseczki / wzdłuż włókien /, nie solimy!!!  smażymy na tłuszczu, dodajemy cebulę pokrojoną  w piórka, teraz dopiero solimy, podlewamy wodą i dusimy prawie do miękkości, następnie dodajemy w takiej kolejności – paprykę pokrojoną w cienkie paseczki, pieczarki – w paseczki, ogórki w paseczki.
Gdy wszystko jest miękkie, dodajemy przecier pomidorowy, zagęszczamy wodą rozmieszaną z mąką, na koniec dodajemy do smaku sól i pieprz oraz natkę pietruszki.
Danie ma być gęste.

Bogracz

Byłam kiedyś na jakimś szkoleniu czy konferencji, mieszkałam w pokoju z panią z Krakowa, która zdradziła mi ten przepis. Tak zachwalała, że nie mogłam  nie zapisać, a potem nie zrobić…… wyszło pyszne.

Składniki  
1 kg wołowiny /może też być szynka wieprzowa/
10 dkg smalcu
3 duże cebule
5 pomidorów lub 1 puszka w zalewie
2 papryki /kolorowe/
3-4 dużych ziemniaków
1 łyżka przecieru pomidorowego
2-3 ząbki czosnku
przyprawy – sól, pieprz, kminek, papryka słodka i ostra, chili, tymianek, majeranek, ziele angielskie i liść laurowy – wg wyboru, ale sporo kminku i papryki słodkiej oraz trochę dla zaostrzenia pieprzu i papryki ostrej.

Na kluski
10 łyżek mąki pszennej
6 łyżek wody
2 łyżki oleju

Wykonanie

Pokroić mięso w kostkę i podsmażyć na smalcu. Posiekać cebulę i zrumienić.
Połączyć oba składniki. Dodać kminek, czosnek, pomidory /bez skórki, pokrojone/, paprykę /paski/, przyprawy, dolać pół szklanki wody i dusić przez ok. 1,5 godz. /albo i dłużej, gdyby mięso było nadal twarde/. Dodać ziemniaki, pokrojone w kosteczkę, kluseczki /ugotowane/ i przecier. Gotować jeszcze 30 minut. Uzupełniać wodę.

Ciasto na kluski: mąkę, wodę i olej wymieszać i zagnieść ciasto, formować wałeczki grubości ok. pół centymetra, a następnie kroić co ok. 1,5 cm. Mają wyjść malutkie podłużne kluseczki. Gotować w lekko osolonej wodzie ok. 10 min.
Kluseczkom  nie zaszkodzi,  jak się pogotują jeszcze razem z bograczem.

Baba ziemniaczana

Słuchałam kiedyś w TV p. Kwaśniewskiej /w czasie, kiedy była prezydentową/, jak opowiadała o relacjach, jakie wiążą  ją z innymi prezydentowymi, co robią, o czym rozmawiają, kiedy ich mężowie /prezydenci/ obradują. I to wtedy właśnie usłyszałam, jak w czasie takich spotkań zdobyła przepis i nauczyła się robić babę ziemniaczaną.
Baba ziemniaczana….. brzmiało to dla mnie dość tajemniczo ….. Zapamiętałam jedynie, że to potrawa bardzo znana na kresach. Po jakimś czasie zetknęłam się znowu z tą potrawą i co się okazało? znam tą potrawę, czasem gościła w moim domu rodzinnym, ale inaczej się nazywała, jak? nazwy na razie nie mogę odkopać z otchłani mej pamięci, ale sobie przypomnę…….

Baba ziemniaczana

Składniki  

2 kg ziemniaków
1-2 cebule
10-20 dkg boczku lub końcówek wędlin
3-4 jajka /2 duże jaja też wystarczą/
1/2 szklanki śmietany
ew. troszkę kaszy manny,  gdyby ziemniaki były za rzadkie
sól, pieprz, majeranek /sporo/
olej do smażenia cebuli

Wykonanie

Ziemniaki obrać i zetrzeć na tarce jak na placki ziemniaczane, wbić całe jajka, dodać podsmażony, pokrojony w cienkie plasterki boczek i cebulę*), dodać pozostałe składniki, wszystko wymieszać, doprawić do smaku /jeśli ziemniaki puściły zbyt dużo soku, można dodać łyżkę pszennej mąki-ja tego prawie nigdy nie robię/.
Masę wylać na posmarowaną olejem formę blaszaną lub naczynie żaroodporne i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180-200 st. C na ok. 1- 1,5 godziny.

Babkę można jeść bezpośrednio po upieczeniu lub odgrzaną na patelni.Może być podana z sosem np. grzybowym, ale też pyszna jest z kleksem kwaśnej śmietany. Może też zastąpić ziemniaki i być podana w towarzystwie mięsa.

*) można dać 1 cebulę startą razem z ziemniakami, a drugą podsmażoną razem z boczkiem – wszystko pokrojone w kostkę

Placek japoński / makowiec z jabłkami

Ciasto znane mi od lat, nieocenione jako wypiek na święta Bożego Narodzenia, choć nie tylko. Można je upiec jako samodzielne ciasto, można na kruchym, cieniutkim spodzie, ale wyśmienicie nadaje się też jako baza do ciast wielowarstwowych,  czyli do przekładania. Wymaga trochę wkładu pracy, ale można to uprościć, korzystając z gotowej masy makowej. Oczywiście, najlepszy jest z maku przygotowanego we własnym zakresie.
placek japoński

forma 24×36 cm lub mniejsza

Składniki

1 masło lub Palma*)
8 jaj
45 dkg cukru /daję mniej – 35 dkg, a gdy z gotowej masy – 20-25 dkg lub jeszcze mniej/
30 dkg maku sparzonego i zmielonego /lub puszka gotowego maku 850 g/
60 dkg startych jabłek
9 czubatych łyżek kaszy manny
1 proszek do pieczenia /mały – 2 łyżeczki/
aromat rumowy lub migdałowy
bakalie /orzechy, migdały, rodzynki/żurawina – w sumie ok. 300 g/

Polewa czekoladowa

3 łyżki kwaśnej śmietany
3 łyżki cukru pudru
1 łyżka masła
3 łyżki kakao

Polewa czekoladowa biała

1/4 kostki masła
4 łyżki mleka
150 g białej czekolady
50 g cukru pudru

Polewa marcepanowa

12 dkg margaryny
20 dkg cukru pudru
8 dkg mleka w proszku
aromat migdałowy
placek japoński

Wykonanie

Masło utrzeć z cukrem, cały czas ucierając dodawać po 1 żółtku , dobrze utrzeć. Dodawać teraz po łyżce maku, dalej porcjami jabłka, kaszę, proszek i bakalie. Na koniec dodać pianę z białek, lekko wymieszać.
Piec w temp. 150-160 st. ok. 1 godz. 20 min. Po upieczeniu polać wybraną polewą czekoladową lub marcepanową.

Składniki polewy czekoladowej podgrzać, aż do rozpuszczenia i połączenia – nie gotować!

Składniki na polewę białą czyli masło, mleko i kawałki czekolady podgrzewać cały czas mieszając, aż do całkowitego rozpuszczenia i połączenia w gładką masę /nie zagotować!/. Zdjąć z ognia, dodać sypki cukier puder energicznie mieszając mikserem lub trzepaczką. Można dodać ulubiony aromat.

Składniki polewy marcepanowej podgrzać do połączenia się składników /nie gotować!!!/, zestawić, dodać sporo aromatu migdałowego.

*) spotkałam ostatnio w necie, że niektórzy pieką ten makowiec z maku w puszce zupełnie bez tłuszczu i z 6 jaj, wówczas starte jabłka są mieszane z masą makową i pozostałymi składnikami, na końcu z pianą z białek

**) spód formy można wyłożyć herbatnikami i delikatnie zwilżyć je mlekiem, a dopiero na to masa makowa

Zapiekanka ziemniaczano-kalafiorowa

Robiłam na obiad jajko sadzone, do tego fasola szparagowa i kalafior. Kupiłam świeżego kalafiora, był ogromny, do obiadu zużyty zaledwie w połowie. Co zrobić z resztą? jakieś pomysły wpadały mi do głowy i natychmiast je kasowałam, aż w końcu przyszła mi do głowy zapiekanka. Jak pomyślałam, tak zrobiłam, dodając oczywiście to i owo. Wyszło całkiem smacznie.

Składniki

1/2 kalafiora
6-7 ziemniaków
1długa marchew
1 cebula
5-6 plasterków szynki
2 jajka
1 mała śmietana /ok.200 g/
sól, pieprz, Ziarenka smaku
natka pietruszki
ser żółty w kawałku

Wykonanie

Obrane ziemniaki i marchew pokroić w plasterki /ziemniaki w grubsze /, wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować 5 min. odcedzić.
Kalafior również ugotowany na półmiękko, podzielić na cząstki. Jajka ugotować na twardo, pokroić w grubsze plasterki.
Cebulę pokroić w półplasterki, poddusić na maśle, dodać szynkę pokrojoną w paseczki, podsmażyć.
Wszystkie składniki włożyć do dużej miski, dodać natkę  pietruszki, pieprz, delikatnie wymieszać. Wyłożyć do naczynia żaroodpornego, zalać śmietaną wymieszaną z odrobiną Ziarenek smaku, na wierzch zetrzeć ser żółty. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 150 st. zapiekać ok. pół godziny.
Podawać z keczupem, z dodatkiem ogórka kiszonego.

Pijana śliwka w czekoladzie

Kiedyś moja córka odwiedziła koleżankę i została poczęstowana ciastem, które bardzo jej smakowało, tak bardzo, że wróciła do domu wyposażona w  przepis i dodatkowy kawałek ciasta. No i w najbliższym możliwym terminie zrobiłyśmy je również.
Nawiasem mówiąc, podobny bardzo przepis spotkałam potem w necie, ale tylko podobny…..
A ciasto naprawdę warte „popełnienia” – smaczne, efektowne, no i nawet mężczyźni je chwalą i się nim zajadają.
pijana śliwka w czekoladzie

Biszkopt /wszystkie składniki x 2 – na 2 placki/

4 jaja
4 łyżki cukru
4 łyżki mąki pszennej
1 płaska łyżeczka proszku
1 łyżeczka octu
2 płaskie łyżki kakao

Masa

1/2 l mleka
3 żółtka
1 budyń waniliowy lub śmietankowy
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
1,5 kostki masła
alkohol /wódka lub rum/

Dodatkowo

50 dkg śliwek kalifornijskich
ok. 1 szklanki wódki lub rumu

Polewa

1 czekolada gorzka /deserowa/
1/2 kostki masła
1 łyżka mleka

Wykonanie

Dzień wcześniej przygotować śliwki. Zalać je wrzątkiem na min. 5 minut, potem odcedzić. Wody nie wylewać /dodać do niej troszkę cukru i soku z cytryny – posłuży do naponczowania ciasta/.
Śliwki włożyć teraz do naczynia szczelnie zamykanego, wlać alkohol, zamknąć i pozostawić do następnego dnia /na noc/, niech się napiją do woli alkoholu.
Następnego dnia odsączyć alkohol, śliwki pokroić na pół.
Odsączony alkohol wykorzystać do masy.

Żółtka oddzielić od białek. Do żółtek dodać ocet i dokładnie wymieszać. Białka ubić z cukrem, dodać żółtka, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i na końcu kakao. Całość dobrze wymieszać. Piec ok. 30-35 min. w temp. 150 st.
Upiec 2 takie biszkopty.

Z mleka, cukru, budyniu i mąki ugotować budyń. Po ostygnięciu dodawać porcjami do ucieranego masła – utrzeć na puch, dodać alkohol.

Składniki polewy podgrzać, połączyć szybko mieszając.

Biszkopty nasączyć, a następnie składać:
– biszkopt
– 1/3 masy
– 1/2 śliwek
– 1/3 masy
– biszkopt
– 1/3 masy
– 1/2 śliwek
– polewa

P.S.
W tym roku /12.2021/ zrobiłam troszkę inaczej… na skróty w pewnym sensie. Upiekłam jeden placek wg przepisu jak niżej i przekroiłam na pół.:

Składniki

3/4 szklanki oleju rzepakowego
1/2 szklanki wody
1 szklanka cukru
3 płaskie łyżki kakao

Wszystkie składniki umieścić w rondelku, zagotować  do rozpuszczenia się cukru, zdjąć z ognia i całkowicie wystudzić.

Teraz

5 jajek – białka i żółtka oddzielnie
1/2 szklanki drobnego cukru do wypieków
1,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej

Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodawać stopniowo cukier – łyżka po łyżce jak do bezy, dalej ubijać. Dodać wszystkie żółtka i ubić. Wlać całą wystudzoną mieszankę kakaową i dokładnie wymieszać szpatułką lub na wolnych obrotach miksera do połączenia.
Dodać przesianą mąkę z proszkiem i sodą, delikatnie wymieszać szpatułką.

Ciasto przelać do formy /dno wyłożone papierem, jak do biszkoptu/.
Piec w temperaturze 180 st.C przez 40 – 45 minut /do suchego patyczka/. Wystudzić w uchylonym piekarniku.
Po wystudzeniu ciasto przekroić na 2 blaty kakaowe.

Ponadto do masy użyłam 1 masło i 1/2 kostki „Kasi”….masa z dodatkiem margaryny jest lepsza i bardziej stabilna – wskazówka od doświadczonej kucharki.

Nieporozumienie

Dwa dni temu wieszczyłam, że wiosna już blisko. Wpatrywałam się w zwisające, żółciejące co raz bardziej  witki wierzb i byłam pewna – wiosna nadejdzie bardzo szybko.
W porywie euforii wykonałam telefon do mojej przyjaciółki, koleżanki „działkowej”, żeby jej objawić moje odkrycie /robię to co roku i zawsze się sprawdza/ – wierzby budzą się do życia! Będzie wiosna!
Ona również bardzo się ucieszyła, zaczęła nawet rozmowę na temat wysiewu nasion cynii, wszak w ubiegłym roku miałam je bardzo urodziwe i stąd dopytywała, kiedy powinna pomyśleć o wysiewie nasion na sadzonki.
To jej rozmyślanie o nasadzeniach mnie również zmobilizowało do myślenia. Wyciągnęłam zatem kajet, przejrzałam zapiski co i gdzie rosło w ubiegłym roku, rozrysowałam plan nasadzeń na rok bieżący i już poczułam wiatr w żaglach, już jakbym rozpoczęła sezon.

Aż tu nagle szok!  Wstaję dziś rano a tu ….. biało!
powrót zimy

Co jest, myślę, mgła taka mleczna rozlała się przed moimi oknami? a może mam jakieś zwidy? Nic z tych rzeczy, jest tak biało od śniegu, nasypało w nocy tyle, że wszystko białe.
Moje wierzby też!
Pytam zatem – o co chodzi? Wszak błagalnym tonem prosiłam wiosnę, aby przyszła, bez marudzenia, bez ociągania się, ale wołałam wiosnę, nie zimę.
Chyba jakieś nieporozumienie się wkradło, chyba zostałam źle zrozumiana.
No nie chyba, ale na pewno! Zima zapewne pomyliła kierunek, ale szybko się zreflektuje…. i zawróci…….. mam taką nadzieję.

Serek do wielkanocnego żurku

Zawsze przed Wielkanocą wylegiwał się taki serek w pobliżu „źródła ciepła” i się suszył, pierw zawinięty w gazę, potem już z niej uwolniony, leżał sobie na deseczce i czekał……..nie wiem dlaczego, ale zawsze kojarzyło mi się to z wylegiwaniem kota….. też leżał  zawsze nieruchomo w pobliżu jakiegoś ciepłego miejsca, wyciągnięty, prawie jak ten serek na deseczce….
Taki serek był obowiązkowym dodatkiem do żurku Wielkanocnego,  robionego zawsze na wodzie po gotowaniu szynki wędzonej, czystego, czyli sam zakwas bez osadu mąki,  do tego musiał być świeży chrzan, skrobany wprost z korzenia, no i oczywiście święcone /chleb, szyneczka, kiełbaska, jajeczka/.
Kiedy zaczęłam sama prowadzić dom i przygotowywać święta, przypomniałam sobie o tym serze. Ale nie pamiętałam, jak się go robiło. potem spotkałam kogoś z rodzinnych stron i zagadnęłam go w tym temacie, nawet przepis dostałam, ale mi gdzieś zaginął. Wreszcie pomyślałam o mojej bratowej…… i ona mi podpowiedziała. Jej wskazówki oraz odkopane resztki zapamiętanych szczegółów, pozwoliły mi na odtworzenie częściowe przepisu. I oto on!

Składniki

1/2 kg sera tłustego
2 jaja /lub 1 jajo i 2 żółtka/*)
1 żółtko – do posmarowania
sól, pieprz czarny
pieprz ziołowy, papryka słodka

 Wykonanie

Ser dobrze odcisnąć, rozdrobnić widelcem lub zmielić, wszystkie składniki wymieszać. Masę w formie kuli wyłożyć na ściereczkę lub gazę, zawinąć, lekko spłaszczyć, obciążyć deską do krojenia /poniedziałek/. Na następny dzień można już rozpakować  z gazy i podsuszać w temperaturze pokojowej ok.3 dni /wtorek – czwartek/.
Na koniec posmarować żółtkiem i podsuszyć /piątek/ – ten etap można pominąć.
Można też włożyć na blaszce do piekarnika rozgrzanego do temp. ok 50 st.C  i suszyć /najlepiej z termoobiegiem wtedy ok. 25-30 st. C/, co trwa tylko ok. 30-50 min.

*)Jeśli ktoś chce może dodać więcej, nawet i 4-5 żółtek. Wtedy serek będzie miał ładniejszy kolor.
a tu wykonany przeze mnie w tym roku – niezbyt udany, zbyt cienki … za bardzo go obciążyłam?
serek do żuru wielkanocnego

 

A może jest już tuż, tuż?

Wyjrzałam przez okno…. Na horyzoncie widzę wierzby, płaczące…..
Obserwuję je każdego roku, pierw jak stoją już takie osowiałe, gubią powoli liście i układają się do zimowego snu. Potem śpią sobie smacznie, ja spaceruję obok z psem, cichutko, żeby ich przed czasem nie obudzić…… potem obserwuję, jak zmieniają powoli kolor swych bezlistnych jeszcze gałązek, robią się jasne, potem przybierają złotą barwę, aż w końcu zaczynają się zielenić. Wtedy jest już wiosna! moja ulubiona pora roku!
Wyjrzałam dziś i co widzę? moje wierzby pojaśniały, przybierają żółtawą barwę, a to –  moim zdaniem – znak, że soki w drzewach ruszyły, że powoli budzą się ze snu, że tylko czekać, a wiosna zawita do nas. Jeszcze trochę to potrwa, ale już zaczyna coś się dziać w przyrodzie, już powoli budzi się ona do życia….. to już przedwiośnie?.
I od razu inaczej, od razu raźniej, lżej, lepiej…….

Wiosno, przyjdź jak najszybciej, nie ociągaj się niepotrzebnie, nie marudź!!!
Może kwiaty przedwiośnia – krokusy…… dla zachęty ……
krokusy