Jak ten czas leci …..

                                       Ludzie, ludzie
                                       jak ten czas leci,
                                      to nie do wiary wprost,
                                      tak niedawno,
                                      jeszcze dzieci,
                                     а już się srebrzy włos.

Siedzę, myślę, wspominam….. tyle lat, a mam wrażenie, jakby to było wczoraj……
2 lutego roku onego wyczekiwałam  na spóźnione już nieco przyjście na świat mojego pierworodnego dziecięcia……. prawdę mówiąc, czekałam na powitanie syna. W owym czasie nie było tych różnorodnych badań, w tym usg, wobec czego do końca nie była znana płeć dziecka. Była ona niespodzianką.
Tak też było w moim przypadku. W swoich przypuszczeniach opierałam się jedynie na ocenie koleżanek, które po wyglądzie matki oceniały, czy będzie to chłopiec czy dziewczynka. Jeśli o mnie chodziło – ocena była jednogłośna……. będzie syn.
A jak jeszcze teściowa mojej koleżanki, znawczyni i ekspert w tej dziedzinie,  orzekła kiedyś – bez najmniejszych wątpliwości to będzie Wojtek! –  uwierzyłam i  nawet nie zastanawiałam  się już więcej . Będzie ……no, Wojtek nie….. ale będzie Maciek.

Już 2 lutego zaczynała się akcja, śmiałam się potem, że zamiast Maćka byłaby Marysia, ale chyba ze strachu wszystko minęło /a byłam już nawet pod szpitalem, ale nie weszłam/. Ale 3 lutego ……wtorek, godzina 13.30,  dobiegliśmy do mety, był finisz, ale byłam tak pewna „wyniku”, że nawet nie bardzo interesowała mnie płeć, ważne było tylko czy zdrowe…..
Masz piękną, zdrową córkę – oświadczył znajomy lekarz.
Do kogo on mówi -przebiegło mi przez głowę…… ale w tym samym momencie zrozumiałam, że do mnie.
Jak to córkę, miał być syn….. ja chciałam syna. Tak rzeczywiście było……. zawsze mówiłam, że chcę mieć jedno dziecko i to ma być syn.
O ty cholero, jak wyjdziesz stąd to kup kwiaty i maszeruj do kościoła z podziękowaniem, że dziecko zdrowe, a nie ….syna chciałam!
Trochę głupio mi się zrobiło, ale to wszystko przez te „kumy”, które wmówiły mi tego chłopaka.
Ale jakie imię teraz?…….oj było zastanawianie się, było…. 2 tygodnie to trwało……. ojciec wypożyczył księgę imion i studiował całymi wieczorami, ale jakoś żadne nie pasowało. W końcu mijały dwa tygodnie od urodzenia dziecka i był to termin graniczny, bowiem przepisy nakazywały, aby najpóźniej w tym czasie zgłosić dziecko w USC, a zatem musiało już mieć wybrane imię. No i zostało wybrane….. najpiękniejsze z możliwych, bo i córeczka była śliczna, najśliczniejsza……

Córeczko, cieszę się bardzo, że byłaś pierwsza, bo raz – kobiety mają pierwszeństwo, dwa – jest więcej dzieci, bo gdyby wówczas urodził się chłopak, to zgodnie z planem byłby jedynakiem.
Cieszę się, że Cię mam! I bardzo Cię kocham!

100 LAT!          Tuli-Pan

Rzeszowiak

Kiedy przed laty „wylądowałam” w Rzeszowie, zetknęłam się z dwoma potrawami, które mnie zainteresowały. Jedną z nich były krokiety z kapustą, których nie znałam i nigdy dotąd nie spotkałam, zaś drugą  był właśnie „Rzeszowiak”…….. ze względu na swoją nazwę, bo czyż można przejść obojętnie w Rzeszowie obok „Rzeszowiaka”?

Ciasto kruche

25 dag maki
15 dag margaryny
10 dag cukru pudru
2 żółtka
3-4 łyżki kwaśnej śmietany
1 łyżeczka proszku

Mak

25 dag maku /sparzony i zmielony/
1/2 szklanki cukru kryształu
2 jajka
olejek migdałowy
1 łyżka masła
1 łyżka miodu
lub
puszka gotowej masy makowej /dodać do niej tylko pianę z białek/

Orzechy

35 dag zmielonych orzechów włoskich
3/4 szklanki cukru kryształu
1 łyżka masła
1/2 szklanki słodkiego mleka
2 białka

Ser

1/2 kg sera mielonego
20 dag margaryny
6 jaj
40 dag cukru pudru
10 dag rodzynek
cukier waniliowy
1 budyń śmietankowy
1 łyżka mąki pszennej

Ze składników na ciasto zrobić ciasto kruche.
Utrzeć masło z cukrem i żółtkami, dodać mak, olejek, miód i na końcu pianę z białek.
Orzechy zalać wrzącym mlekiem, dodać cukier, masło, wymieszać i przestudzić. Ubić pianę z białek i delikatnie wmieszać do masy orzechowej.
Margarynę utrzeć z cukrem i żółtkami, dodać ser, budyń, mąkę pszenną, rodzynki, dalej ucierać. Ubić pianę z białek, dodać do sera  i wymieszać.
Kruche ciasto wyłożyć na blaszkę, na ciasto kłaść pasami po skosie,na przemian – masę orzechową i makową. Przykryć równo masą serową. Piec 60-70 minut w temp. 150 st.C
Po upieczeniu polać polewą czekoladową.

Placek TROJAK

Upiekłam nowy placek, nazywa się „dwojak” oznajmiła mi koleżanka, po zakończonej imprezie „komunijnej” swego syna /była pionierką w tym względzie, bowiem miała pierwsze dziecko o rok starsze od naszych/. Miał być wprawdzie „trojak”, ale wyszedł „dwojak”.
Zaintrygowało mnie jej stwierdzenie, więc zaczęłam dociekać……no i co się okazało …….
Planowała upiec ciasto, tak jak przewidywał przepis, składające się z trzech warstw, ale w ferworze innych prac zapomniała kupić orzechy. Spostrzegła to dopiero kiedy wykładała następną warstwę. No i były tylko dwie – mak i ser……. ale jak stwierdziła, jej mama i tak była mile zaskoczona, że upiekła, no i bardzo jej smakował w dodatku……
Zatem trzeba było spróbować, jak będzie smakował wykonany w 100%,  czyli jako trojak  No, smakował wyśmienicie!

Mak

20 dkg maku
20 dkg cukru
4 jaja
1,5 łyżki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 dkg rodzynek
1 łyżka siekanych orzechów
1/2 łyżki miodu

Ser

50 dkg sera półtłustego
10-12 dkg masła
3 jaja
20 dkg cukru
3 dkg rodzynek
1 łyżka mąki ziemniaczanej
skórka pomarańczowa

Orzechy

10 dkg orzechów
4 jaja
2 łyżki mąki pszennej
5 łyżek cukru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Polewa

1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka masła
3 łyżeczki wody
1 łyżka kakao

Wykonanie

Żółtka utrzeć z cukrem i miodem, dodać sparzony i zmielony mak, dokładnie wymieszać. Dodać mąkę zmieszaną z proszkiem i pianę z białek. Wymieszać i wyłożyć na blachę.

Żółtka utrzeć z cukrem, dodać dodatki, zmielony ser, pianę z białek, roztopione masło, lekko wymieszać i wyłożyć na masę makową.

Ubić białka, dodać cukier, żółtka, mąkę wymieszaną z orzechami i proszkiem do pieczenia. Wyłożyć na ser i upiec.

Składniki polewy wymieszać i zagotować, gorącą polać ostudzony placek. Ewentualnie przybrać zmielonymi lub grubo pokrojonymi orzechami.

Placek wiśniowo-brzoskwiniowo-kokosowy z galaretką

Autorką przepisu jest Irena, moja koleżanka z pracy /a w każdym razie od niej go dostałam/. Zawsze podziwiałam tą kobietę – praca, gospodarstwo, czwórka dzieci i do tego wspaniała gospodyni, kopalnia wprost różnych pomysłów na przygotowanie tego i owego. Zawsze po niedzieli „wjeżdżała” z pakunkiem smakołyków, które serwowała wcześniej swojej rodzinie. Zajadałyśmy się więc ze smakiem wszystkim i od razu prosiłyśmy o przepis, bo tak wszystko było pyszne, że grzechem byłoby nie wypróbować potem i nie zrobić swoim domownikom.

Ciasto

6 żółtek
2 całe jaja
15 dkg margaryny
15 dkg cukru
20 dkg mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Kokos

6 białek
20 dkg cukru pudru
20 dkg kokosu

dodatkowo

wiśnie
orzechy
rodzynki
brzoskwinie z puszki

3 galaretki brzoskwiniowe lub pomarańczowe

Wykonanie

Margarynę utrzeć z cukrem  i żółtkami, dodać 2 całe jajka, dobrze utrzeć. Dodać mąkę i proszek do pieczenia, wymieszać.
Ciasto wyłożyć na blachę, na ciasto dać wiśnie, orzechy,rodzynki i brzoskwinie.
Z białek ubić sztywną pianę, dodać cukier – ubić, dodać kokos – wymieszać. Wylać na ciasto i upiec – 35 min. 150 st. C.
Po ostudzeniu wierzch ciasta – kokosowy – nasączyć syropem brzoskwiniowym lub wodą z sokiem z cytryny, zostawić na chwilę aby kokos napęczniał, po czym wylać na wierzch tężejącą galaretkę, przygotowaną z użyciem połowy wody przewidzianej przepisem,  czyli 750 ml.

Placek makowo-kokosowy

Podczas jednej z wizyt w rodzinnych stronach, zostaliśmy poczęstowani tym ciastem przez siostrzenicę. Jest mistrzynią w pieczeniu, choć nie tylko w pieczeniu, ale cukiernik z niej naprawdę wybitny.

Ciasto

60 dkg mąki
15 dkg cukru pudru
6 żółtek
1 kostka masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Mak

30 dkg maku
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 dkg rodzynek
2 łyżki mielonych orzechów
20 dkg cukru
3 żółtka + piana

Kokos

6 białek
8 łyżek cukru
20 dkg kokosu

Wykonanie

Ze składników na ciasto zagnieść je, podzielić na 3 części, do jednej dodać 2  łyżki kakao.
Mak sparzyć i zmielić. Wszystkie składniki wymieszać, na końcu dać pianę.
Ubić białka z cukrem, dodać kokos, wymieszać.

Ciasto jasne wyłożyć na blachę, na nim układać naprzemiennie kupkami lub pasami wzdłuż – mak i kokos. Na to zetrzeć ciasto ciemne i znowu układać na przemian mak i kokos, ale tak, aby nad kokosem pierwszej warstwy był mak, a nad makiem kokos. Na wierzch zetrzeć ciasto jasne. Piec 40 min. w temp. 150 st. C. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem.

 

 

 

Sałatka jarzynowa

Czy jest ktoś, kto jej nie zna? Myślę, że była zawsze, co najwyżej na przestrzeni dziejów mogły trochę ulec modyfikacji składniki.
Pamiętam ją z domu rodzinnego – była zawsze na święta, na każde święta, i chyba tylko na święta ……. bo nie pamiętam, żeby jadało się ją także w innych okolicznościach. Ale pamiętam, że nie było w niej groszku zielonego, tylko biały groch, taki malutki,  chyba perłowy się nazywał, no i był w niej majonez, taki domowy. Z tym majonezem to było najwięcej zabawy. Mama siadała z wałkiem i makutrą, ucierała  w niej żółtka, a potem ja byłam angażowana…….. stałam z butelką jakiegoś oleju, może oliwy, i musiałam lać ten olej cieniuteńkim strumyczkiem do tej makutry, a Mama cały czas kręciła wałkiem. No i ta masa robiła się co raz gęściejsza, jaśniejsza i podobniejsza do majonezu jajecznego, który był dodawany do sałatki. 
Teraz majonez kupuje się raczej gotowy, a ja nawet nie daję go  wcale,  ze względów dietetycznych stosuję wymyślony przeze mnie zamiennik. I też jest dobrze i smacznie.
sałatka jarzynowa

Składniki

3 większe marchewki
2 pietruszki
1/2 selera;
3 średnie ziemniaki
7 średnich ogórków kiszonych
4-5 jajek na twardo
1 średnia cebula
1 jabłko np. szara reneta
groszek konserwowy w puszce
sól, pieprz, cukier
2-3 łyżki musztardy
mały kubek kwaśnej śmietany /200-250 g/
natka pietruszki lub szczypiorek
ew. 1 łyżka chrzanu ze słoika
sałatka jarzynowa

Wykonanie

Ziemniaki, marchewkę, pietruszkę i selera gotujemy w mundurkach /nie mogą być za miękkie/. Po odcedzeniu i ostudzeniu obieramy ze skórki i kroimy kroimy w drobną kostkę. Cebulę, jabłko i ogórki kroimy również w kosteczkę i dodajemy do ugotowanych warzyw. Jajka ugotowane na twardo także kroimy / 2-3 żółtka odkładamy/ i dodajemy do reszty. Dodajemy  posiekaną natkę lub szczypiorek i ok. pół puszki groszku konserwowego.
Śmietanę łączymy z roztartymi żółtkami, dodajemy sól, pieprz, musztardę, cukier,  po wymieszaniu dodajemy do sałatki. Ewentualnie  jeszcze dosmaczamy, a jeśli mało ostra, dodajemy łyżkę chrzanu.
sałatka jarzynowa

Zupa – krem pieczarkowy

Dawno nie gotowałam zupy pieczarkowej, tak jakoś wyszło, zatem czas to nadrobić. Będzie zupa pieczarkowa, a ściślej – krem pieczarkowy.
Zupę pieczarkową gotowałam wiele razy od wczesnych moich zmagań kuchennych, ale kremu nie robiłam. Pierwszy raz „popełniłam” go na obiad z okazji I Komunii św. starszego syna. Po złych wspomnieniach z zupą pomidorową, którą serwowałam na obiedzie „komunijnym” córki, postanowiłam zrobić coś innego. No i z pomocą koleżanek wymyśliłam taki krem, który podałam z groszkiem ptysiowym właśnie.
Kiedy robię tą zupę w zwykły dzień, nie miksuję jej, jest wówczas po prostu w postaci zupy pieczarkowej, a nie kremu, ale dodaję do niej nieco drobniutkiego makaronu, np. typu gwiazdki.

Składniki

50 dkg pieczarek
1 cebula /średnia/
1 marchewka
1 pietruszka
kawałek selera
2 ziemniaki
sól, pieprz, vegeta
masło, mąka
serek topiony kremowy /pieczarkowy/
groszek ptysiowy
natka pietruszki

Wykonanie

Pieczarki drobno pokroić, cebulę również, przesmażyć razem na maśle /2 łyżki/. Marchew, pietruszkę i selera zetrzeć na tarce, również przesmażyć na maśle. Do garnka wlać ok.3 l chudego rosołu /może być lekki rosołek z 2 kostek rosołowych/, dodać pokrojone ziemniaki oraz usmażone pieczarki i warzywa. Gotować do miękkości, a następnie zmiksować całość za pomocą blendera. Dodać pokrojony w kostkę ser topiony /kostka 50 g wystarczy/, doprawić do smaku vegetą, solą, pieprzem, zagotować aby ser się rozpuścił. Dodać drobniutko posiekaną natkę, podawać z groszkiem ptysiowym.

 

Ciasto ze śliwkami – ze śmietaną

Inna propozycja zrobienia ciasta ze śliwkami – tu oprócz margaryny dodajemy też śmietanę, sporo, całą szklankę, na szczęście śmietana chuda bo 12 %, zatem kalorii nie ma co liczyć……  a może liczyć, ale potraktować je z przymrużeniem oka?

Składniki /forma 24×36 cm/

1 margaryna
5 jajek
1 szklanka cukru
1 szklanka śmietany – 12%,
1 cukier waniliowy
1 mały proszek do pieczenia
4 szklanki mąki
1kg śliwek

Wykonanie

Margarynę  stopić w garnku i ostudzić. Ubić białka ze szczyptą soli, usztywnić cukrem, dodać  żółtka i dalej ubijać. Do ubitych jajek dodać wystudzony tłuszcz /małymi porcjami/, następnie śmietanę, mąkę i proszek do pieczenia. Całość dobrze wymieszać. Gotowe ciasto wylać do formy wyłożonej papierem do pieczenia, na wierzchu ułożyć owoce . Piec około 40-  45 minut w temp. 160-170 st.C. Wystudzone posypać cukrem pudrem.

Ciasto ze śliwkami – z wodą gazowaną

Zdarza się, że mamy nagle ochotę na  ciasto, zwłaszcza takie z sezonowymi owocami jak śliwki, a tu mamy wszystkie składniki, a jedynie brakuje nam ….. margaryny.
I co wtedy? Wtedy sięgamy właśnie do tego przepisu, bo olej mamy chyba zawsze…..  ja mam zawsze. A ciasto dzięki dodatkowi wody gazowanej wychodzi puchate, zaś dzięki dodaniu oleju wilgotne i pyszne.
Ciasto jest wysokie, stąd też wskazane jest użycie większych śliwek lub też większej ilości gdy są małe /część wcisnąć nieco/. Najlepsze świeże, niedługo po upieczeniu.
iasto ze śliwkami

Składniki

5 jaj
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki śmietany
1/2-3/4 szklanki wody gazowanej
4 szklanki mąki
1 i 1/3 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
sok z cytryny /jeśli duża to z 1/2/
1 kg śliwek /połówki/

 Wykonanie

Ubić żółtka z cukrem, dodać sok z cytryny, olej, śmietanę, cukier waniliowy, ubić, dodać mąkę z proszkiem do pieczenia, pianę z białek, wymieszać, na końcu dodać wodę gazowaną, wymieszać. Ciasto wyłożyć na wyłożoną papierem blaszkę, na wierzchu ułożyć śliwki /przekrojonym do góry/, piec ok. 45-50 min. temp. 150 st.
Po upieczeniu posypać cukrem pudrem lub „popisać” lukrem.
Można użyć też śliwek mrożonych – wówczas wykładamy je na ciasto zamrożone.