Miłe powroty…

Czasami powroty są miłe, czasami mniej, a czasem wręcz są koniecznością. Mój powrót po przerwie /z przyczyn technicznych/ jest bardzo miły. Cieszę się, że znowu będę mogła dzielić się z Wami swoimi „wyczynami kulinarnymi”, a prawdę mówiąc czerpię z tego ogromną przyjemność.

W tym miejscu specjalne podziękowania należą się mojemu osobistemu informatykowi.
Mistrzu, dziękuję za inspirację przy założeniu tego bloga, dziękuję za patronat, dziękuję za wszelaką pomoc techniczno-informatyczną, dziękuję za „już” i proszę o „jeszcze”, ja będę wdzięczna …do końca mego świata i o jeden dzień dłużej.

Przez czas mojej nieobecności na blogu nazbierało się trochę tego i owego, bo przecież nie próżnowałam, wręcz przeciwnie – szalałam w kuchni /zdarzało się czasem/, spisywałam, fotografowałam, dokumentowałam, aby teraz to wszystko przenieść tu i uwiecznić na wsze czasy dla potomnych.
Nie dziwcie się zatem, że w najbliższych dniach może nastąpić prawdziwy wysyp wpisów… jak grzybów po deszczu…no prawie…
Czytajcie, oglądajcie, gotujcie, pieczcie i… komentujcie. Będę wdzięczna za każdy wpis, za każdy komentarz. Zapraszam!