Wuzetka z kremem z kwaśnej śmietany

Na blogu jest już Wuzetka z bitą śmietaną /kremówką/, ale w dawnych czasach, zwanych potocznie PRL-em, piekło się też ciasta bardziej oszczędne, jakkolwiek o tej samej nazwie. Stąd też robiło się ciasto zwane „Wuzetką” z masą z kwaśnej śmietany czy serka homogenizowanego.
Takie właśnie przepisy „odkopałam” ostatnio w teczce z wyciętymi z jakichś gazet przepisami /tytułów nie jestem w stanie odtworzyć/. Dziś prezentuję tą z kremem z kwaśną śmietaną, ale obiecuję też i tą z serkiem homogenizowanym. Wszystko w swoim czasie…
wuzetka z kremem z kwaśnej śmietany

Składniki /u mnie forma 20×32cm/

Ciasto

1 kostka margaryny /u mnie tortowa/
1,5 szklanki cukru
4 czubate łyżki kakao
4 jajka
2 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki wody
1/4 szklanki mleka
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Krem

1 kostka masła
1 szklanka kwaśnej śmietany /dałam 18%/
1 szklanka cukru pudru /moim zdaniem można dać mniej/
1 cukier waniliowy
sok z połowy cytryny
opcjonalnie – kwaśny dżem np. agrestowy, pigwowy

Polewa

100 g czekolady
3 łyżki śmietany
lub odlać 1/4 szklanki masy ugotowanej
wuzetka z kremem z kwaśną śmietaną

Wykonanie

Zagotować margarynę, cukier, kakao i wodę, a następnie powstałą masę ostudzić. Można odlać trochę /ok. 1/3 szklanki/ – będzie na polewę.
Do przestudzonej masy dodać mąkę ziemniaczaną rozmieszaną w 1/4 szklanki mleka, a następnie – cały czas mieszając np. trzepaczką lub mikserem na niskich obrotach – stopniowo dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem oraz jajka.
Formę do pieczenia wyłożyć papierem do pieczenia i wylać na nią ciasto.
Piec w piekarniku nagrzanym do temp. 160-170 st.C przez 40-45 min. Po upieczeniu trochę ostudzić w formie, po czym wyjąć i ostudzić całkowicie.
Zimne przekroić na 2 części i przełożyć kremem przygotowanym w sposób niżej opisany.

Utrzeć masło na gładką masę, dodać cukier i cukier waniliowy i dalej ucierać. Następnie dodawać stopniowo śmietanę /po łyżce/, a na koniec dodać sok z cytryny /do smaku/.
Krem wyłożyć między 2 blaty ciasta.
Można dodatkowo pod krem nałożyć cienką warstwę kwaśnego dżemu /ja posmarowałam dżemem bardzo cieniutko oba blaty od strony przekrojonej czyli wewnętrznej/.
Wierzch ciasta pokryć polewą z rozpuszczonej czekolady i śmietany /w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce/. Za pomocą noża „zarysować” /zaznaczyć/ porcje ciastek i każdą ozdobić dekoracyjnie kremem.
wuzetka z kremem z kwaśną śmietaną

uwagi
– zamiast śmietany 18% można dać 12% a nawet dobre kwaśne mleko
– jeśli na polewę odłożyliśmy część masy, można dodać do niej 3 kostki czekolady deserowej, masę podgrzać, aby czekolada się rozpuściła.

Racuchy drożdżowe jak u Mamy – na kwaśnym mleku

Chyba starość puka do mych drzwi na dobre, bo jak inaczej tłumaczyć częste powroty do czasów dzieciństwa, do różnych zdarzeń, no i smakołyków przygotowywanych w domu rodzinnym. Tych smaków się nigdy nie zapomina mimo, że niejednokrotnie były to bardzo proste dania / a nie jakieś np. ośmiorniczki/.
Przy okazji tych moich powrotów do przeszłości zawsze zastanawiam się, czy moje dzieci mają też takie zapamiętane zdarzenia z dzieciństwa, do których chętnie wracają /będą wracać/, a co jeszcze ważniejsze, czy też będą kiedyś przywoływać różne potrawy i smaki takie tylko „mamine”, takie, których nikt inny, nigdy, nigdzie….

Dziś  przypomniały mi się racuchy…ich smak i zapach czuję tak, jakby stały gdzieś obok w tej sporej misce, metalowej, emaliowanej, koloru…gołąbkowego /taka popiel ze szczyptą niebieskiego/, z czarnym obrzeżem.
Takie racuchy, które czekały na nas dzieci, kiedy wracaliśmy w porze obiadowej do domu po jakichś zajęciach np. po zbieraniu jagód czy grzybów, bądź też poważniejszych robotach letnich.
Przyjemnie było wówczas otworzyć tzw. duchówkę, zwaną inaczej bratrurą* i znaleźć coś smacznego do zjedzenia, przygotowanego przez Mamę zanim udała się do innych zajęć czy prac polowych, np. takie właśnie smaczniutkie i cieplutkie racuchy, dość sporych rozmiarów /pewnie, żeby szybciej usmażyć/, o owalnym kształcie, rumiane, zawsze smażone na smalcu.
Lubiłam je zajadać tylko posypane cukrem pudrem, albo bez cukru, popijając takim bardzo zimnym mlekiem.
racuchy na kwaśnym mleku

Składniki

3  szklanki mąki
2 jaja
400 g kwaśnego mleka /takie opakowanie akurat kupiłam/
2-3 łyżki cukru
3 łyżki oleju lub stopionego masła/margaryny
3-4 dkg drożdży + 1 łyżka cukru + 2/3 szklanki wody /ciepłej/
szczypta soli
1-2 łyżki alkoholu lub 10% octu
smalec do smażenia /u mnie smalec i olej pół na pół/
racuchy na kwaśnym mleku

Wykonanie

Mąkę przesiać do miski, zrobić na środku wgłębienie.
Drożdże rozpuścić w ciepłej wodzie z dodatkiem cukru, wlać do wgłębienia w mące, zamieszać lekko w tym dołku, przykryć i zostawić do podrośnięcia /ok.20 minut/.

Jajka lekko posolić i ubić trochę trzepaczką z resztą cukru, dodać do rozczynu z drożdży. Dodać  też kwaśne mleko i olej, wymieszać na gładką masę /teraz robię to przy użyciu miksera/, dodając pod koniec alkohol. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia /ok. 1 godz. – aż podwoi objętość/.
Łyżkę moczyć w zimnej wodzie i nakładać ciasto na patelnię, na średnio rozgrzany tłuszcz /uwaga – tłuszcz nie może być za gorący bo się przypalają szybko/. Smażyć racuchy na rumiano z obu stron.
racuchy na kwaśnym mleku

*bratrura – był to typowy piekarnik zlokalizowany w kuchni węglowej, w którym mieściła się jedna blacha, wykorzystywany w moim domu głównie do zapiekania lub trzymania w cieple – nagrzewał się przy okazji palenia w piecu w czasie gotowania