Zupa fasolowa z łazankami

Ależ się rozszalałam ostatnio z fasolą… zupy też nie będę jadła, obejdę się smakiem, ale choć powspominam dawne czasy.
To była jedna z wielu tzw. zimowych zup.
Kiedy pod wieczór Mama wchodziła na strych i spędzała tam parę chwil, wiadomo było, że łuska fasolę albo groch na zupę. Tam bowiem składowane były wysuszone strąki fasoli, bo podobno tak się lepiej ziarna przechowywały.
Potem fasola była dokładnie myta, a następnie zalewana zimną wodą i odstawiana na całą noc, aby mogła odzyskać swą pierwotną żywotność. Samej zupy fasolowej, tej domowej, już jakoś nie pamiętam.
Ale za to bardzo dobrze pamiętam tą zupę ze stołówki zakładowej… talerz gorącej, parującej jeszcze zupy fasolowej z łazankami… tak, koniecznie z łazankami… co za zapach… i ten smak /zapewne człowiek był wygłodzony po całym dniu pracy, stąd smakowała nieziemsko/.
zupa-fasolowa

Składniki

250-300 g fasoli Jasiek
250 g chudego boczku wędzonego
1-2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera i pora
3-4 ziemniaki
gałązka lubczyku
1-2 ząbki czosnku lub w granulkach
liść laurowy
ziarenka smaku, pieprz, majeranek /dużo/
natka pietruszki

makaron łazanki /u mnie ze sklepu/
zupa-fasolowa-2

Wykonanie

Fasolę dokładnie umyć, wypłukać i zalać na noc zimną wodą.
Na drugi dzień uzupełnić wodę do ok. 3 l, dodać boczek pokrojony w kostkę, warzywa pokrojone w słupki /lub wg uznania/ oraz przyprawy i gotować całość do miękkości fasoli.
Dodać pokrojone w kostkę ziemniaki – gotować, aż ziemniaki będą miękkie. Teraz do gotującej się zupy wrzucić łazanki i gotować w czasie zalecanym dla użytego makaronu. Dodać też lubczyk i majeranek. Na koniec doprawić jeszcze do smaku, dodać natkę pietruszki.

Fasolka po bretońsku

Całe wieki nie robiłam, bo… skoro sama nie mogę jeść żadnych grochów i fasoli, to przecież nie mogłam narażać swojego języka, aby uciekł mi… Ja też bardzo lubię fasolę, ale niestety, moja wątroba jest innego zdania.
Dziś jednak się złamałam i ugotowałam fasolkę… smacznego smakoszom, ja tylko popatrzę.
fasolka-po-bretonsku

Składniki

0,5 kg suchej fasoli Jasiek
250 g surowego wędzonego boczku
250 g dobrej, cienkiej kiełbasy
malutki słoiczek koncentratu pomidorowego /3-4 łyżki/
3-4 łyżeczki cukru /do smaku/
vegeta, sól, pieprz czarny
majeranek, kminek mielony, słodka i ostra papryka
czosnek granulowany lub sól czosnkowa
łyżka mąki do zagęszczenia
fasolka-po-bretonsku-2

Wykonanie

Fasolę dokładnie umyć, wypłukać zimną wodą, po czym zalać również zimną wodą /wody powinno być 2 razy tyle co fasoli/ i odstawić na noc. Następnego dnia odcedzić, ponownie zalać wodą /wody powinno być ok. 1 cm nad powierzchnią fasoli/.
Fasolę zagotować, dodać odrobinę soli i połowę pokrojonego boczku, po czym przykryć /lekko uchylając pokrywkę/ i gotować na małym ogniu ok. 1 godziny.
Czas gotowania możemy skrócić, robiąc przerwę w gotowaniu na ok. 0,5 godz. /wyłączyć gaz, a po upływie tego czasu wznowić gotowanie/.

Pozostały boczek pokroić w drobną kostkę i podsmażyć, po czym dodać kiełbasę pokrojoną w dość grube ćwierć plasterki i smażyć całość do zrumienienia.
Koncentrat rozprowadzić odrobiną wody, dodać cukier dla złamania kwaśności.
Kilka ziaren ugotowanej fasoli wyjąć z garnka i rozgnieść dokładnie na papkę.

Do garnka z ugotowaną fasolą dodać zmiażdżoną papę, koncentrat oraz podsmażoną kiełbasę z boczkiem, wymieszać, dodać przyprawy /danie powinno być pikantne, a z uwagi na wzdymające właściwości fasoli nie żałować majeranku i kminku/. Całość pogotować jeszcze 5-10 min. uzupełniając ewentualnie ilość płynu, zagęszczając na koniec fasolkę mąką rozmieszaną w małej ilości zimnej wody.

Podawać z czym kto lubi… ja – gdybym mogła – pochłonęłabym miseczkę takiej fasolki z pajdą świeżego chleba /nie kromką, ale pajdą/.