Zupa – wspomnienie dzieciństwa.
Niedaleko domu był las, a w nim całe bogactwo dobroci: poziomki, czarne jagody, jeżyny, no i przede wszystkim grzyby.
Nie trzeba było wielkiego wysiłku, wystarczyło przejść może 200 m, a już całe dywaniki żółciutkich kurek się ukazywały. Wyglądały jak stadko młodych kurczątek, które prowadzi ich mama – kwoka. Widok uroczy wprost.
Uwielbiałam zbierać grzyby. a kurki szczególnie, bo nie trzeba było się zbyt nachodzić, a koszyczek był już pełny.
Stąd też w okresie letnim kurki często gościły u nas na stole. Ślinotoku dostaję wprost na wspomnienie takich malutkich, twardziutkich, smażonych w śmietanie… och, co to było za cudo. Zupa kurkowa też była pyszna, zwłaszcza z dodatkiem świeżutkich, młodych warzyw.
Nadwyżki szły do marynaty jako przetwory na zimę, ale te już mniej mi smakowały.
Teraz nie mam lasu w sąsiedztwie, stąd też nie mam w zasięgu ręki kurek, ale… udało się takowe nabyć i jest zupa kurkowa.
Składniki
400 g kurek
2 łyżki masła
1 cebula
1 ząbek czosnku
3-4 ziemniaki ziemniaki
1 marchewka
2 l bulionu
szczypta kurkumy
posiekany koperek, szczypiorek, lubczyk /po 1-2 łyżki/
sól. pieprz do smaku
pół szklanki gęstej śmietany 18% /można pominąć – ja pomijam/
Wykonanie
W garnku, w którym będzie się gotowała zupa zeszklić na maśle pokrojoną w kosteczkę cebulę, dodać umyte kurki /malutkie w całości, większe pokroić/ oraz pokrojony w plasterki czosnek. Smażyć, co chwilę mieszając przez ok.10 minut.
Po tym czasie dodać pokrojone w kosteczkę ziemniaki oraz marchewkę. Wlać gorący bulion, dodać kurkumę i całość zagotować.
Teraz już zmniejszyć ogień, przykryć i gotować przez około 15-20 minut, do czasu, aż ziemniaki będą miękkie. Na koniec dodać lubczyk, koperek i szczypiorek, doprawić świeżo zmielonym pieprzem oraz ewentualnie solą do smaku.
Opcjonalnie można dodać jeszcze śmietanę uprzednio zahartowaną, ale nie jest to konieczne /w moim rodzinnym domu zupę tą robiło się bez jej dodatku/.