Coby nic się nie zmarnowało, w tym przypadku mięso po ugotowanym rosole i warzywa, a do tego pasztet jako taki też bardzo lubię, więc skorzystałam z przepisu, którego autorką jest anna-gu. W przepisie niczego nie zmieniłam, nawet nazwę pasztetu zachowałam, bo jest super, tak samo jak i pasztet..
Moje zmiany i uwagi zamieściłam na samym końcu.
Składniki
2 kg resztek mięsa z rosołu wymieszane z włoszczyzną pozostałą z gotowania rosołu (zgromadzone w zamrażarce)
50 dag wątróbki drobiowej
70 dag surowego boczku, podgardla lub słoniny
3 duże cebule
2 łyżki smalcu
2 duże bułki
4 duże jajka lub 5 małych
przyprawy: 3 liście laurowe, 6 ziaren ziela angielskiego, sól, 6 ziaren pieprzu, pół łyżeczki majeranku, pieprz mielony, gałka muszkatołowa w całości, 2 łyżeczki cukru.
Można oczywiście doprawić według własnych upodobań smakowych.
Wykonanie
Boczek ugotować do miękkości z przyprawami (ziele anielskie, liście laurowe, pieprz). Gotować na małym ogniu – wywar powinien leciutko bulgotać. Ostudzić w wywarze, wyjąć, wywar zachować.
Cebulę pokroić, zeszklić na smalcu, dodać opłukaną wątróbkę i dusić ok. 10 minut. Doprawić majerankiem.
Zmielić 2 razy: rozmrożone mięso oraz włoszczyznę z rosołu, wątróbkę z cebulą, ugotowany boczek (bez skóry), namoczone w wodzie i odciśnięte bułki.
(Jeśli będziemy używać wątróbki wieprzowej, należy ją sparzyć przed zmieleniem).
Oddzielić żółtka od białek i dodać do masy mięsnej. Ubić pianę z białek i usztywnić ją łyżką cukru.
Wyrobić dobrze masę mięsną, dolewając wywar (ok. 3 szklanek) pozostały z gotowania boczku, doprawiając solą, pieprzem, odrobiną świeżo startej gałki muszkatołowej.
Przed dodaniem piany masa powinna mieć konsystencję ciasta ucieranego. Dołożyć pianę i delikatnie wymieszać.
Nakładać do foremek wyłożonych papierem do pieczenia lub natłuszczoną folią aluminiową – albo do foremek jednorazowych.
Wierzchy pasztetów wygładzić ręką zwilżoną wodą. Narysować kratkę widelcem.
Piec do lekkiego zrumienienia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 1 godz. Ostudzić. Najlepszy jest na drugi dzień po upieczeniu.
Od autorki przepisu anny-gu:
Dzięki pianie z białek pasztet ma lekką konsystencję, dobrze się kroi i łatwo nim smarować pieczywo.
Dodatek cukru może dziwić. Tak robił mój tato, którego stryj był kucharzem dworskim jeszcze w XIX wieku. Cukier podnosi walory smakowe wielu potraw, w tym pasztetu.
Moje zmiany
– nie przestrzegałam z aptekarską wagą proporcji wszystkich składników
– wszystko zmieliłam 1 raz używając sitka o najmniejszych otworach /do maku/
– dałam boczek surowy wędzony, więc zmieliłam go razem z innymi składnikami bez gotowania
– jarzyn po rosole miałam sporo i po rozmrożeniu dawały sporo „wilgoci”, zatem już nie dodawałam żadnego płynu
– dałam całe jaja /czyste lenistwo/
– nie miałam bułek, więc dałam zamiennie bułkę tartą, licząc 3 kopiate łyżki zamiast każdej 1 bułki
– piekłam 1 godz. w temp. 180 st. grzanie góra-dół II poziom
Piekę taki pasztet, gdy nie robię pierogów z farszem z mięsa z rosołu. Nawet teraz mam od 3 dni podobny pasztet. Uważam, że czasem dodając jakieś inne dodatki mamy zdrowy pasztet do kanapek. Pozdrawiam, Eżbieta