Dziś odwiedziłam swoją działkę… trudno to pojąć, środek zimy /bo pierwsza dekada stycznia 2014r. dobiega końca/, a tu?
Śniegu nie widać, na ogół szaro, buro, ależ jakże cudna, jakże urokliwa jest ta szarzyzna… jestem pod wrażeniem. Myślę, że duży wpływ miał fakt, że dzień był słoneczny. Ale i tak fajnie jest, czyż nie?

Aster krzaczasty i rozchodnik okazały udają, że nadal są w pełnym rozkwicie, choć kolory nie te, to i tak pysznie stoją na grządce, wyprostowane, jakby czekały na jakiś rozkaz…

Są i tacy ważniacy, że udają, że pory roku to nie dla nich, nic ich nie obchodzą. No, fakt – co im tam zima, zielenią się tak samo jak latem.

a groszek szerokolistny? a lwie paszcze?
fantastyczny widok… góra jesienna, dół – bujna zieleń, późna wiosna prawie, a może nawet wczesne lato?

a krzew mahoniowca? no, ten zawsze jest zielony, zimozielony…

Och, czuję wiosnę… w powietrzu już pachnie… i nie tylko ja, bo jak wytłumaczyć to, że mimo takiej pory, róże wypuszczają nowe liście i zuchwale tryskają soczystą zielenią wśród okrywających je gałązek świerka …

a grządki warzywne? sałata, pietruszka, szpinak… wiosennie bardzo wyglądają…

Ale to wszystko jeszcze nic… niektóre… kwitną!!! wprawdzie nieśmiało jeszcze, ale jednak… wszak to dopiero połowa stycznia, środek zimy…
Wypatrzyłam tu i ówdzie, nieśmiało jeszcze podnoszące się do góry różowe kwiatuszki pierwiosnków …

i jeden /słownie jeden/ niebiesiutki kwiatuszek barwinka…

Ale dokonałam jeszcze jednego odkrycia.
Otóż pod świerkiem rośnie sobie – od może dwóch lat – jakaś krzewinka, mini krzew może… nie wiem skąd się tam wziął, przypuszczam, że może wiatr przyniósł nasionko i wyrosło?
Wyrosło więc niech będzie… nie usuwałam tegoż, obserwowałam bacznie, wydawało mi się, że ma jakieś takie podobne liście do azalii? tylko wszystko w wydaniu „mini”.
I dziś … cóż ja ujrzałam dziś?

No cudo…
I jak się ma do tego wszystkiego – co już widać w przyrodzie – prognoza pogody i zapowiedź za dni kilka – opadów śniegu i spóźnionej mocno zimy???