Barszcz czerwony czysty

Barszczyk nadaje się do picia, także w towarzystwie krokieta, pasztecika, czy też paluszków z ciasta francuskiego.
Ja robię go przede wszystkim na kolację wigilijną. Podaję go oczywiście z uszkami. Wiele wesołości wzbudza zawsze jego doprawianie, bo przecież kiedy jak kiedy, ale na Wigilię musi być „dosmaczony” odpowiednio i smakować wybornie. A że próbujących jest wielu, a każdy ma inne kubki smakowe, stąd zamieszania jest sporo. Ostatecznie barszcz zostaje oceniony przez syna, nasze „guru” w tym temacie i wg jego zaleceń stawia się kropkę nad „i”…… tzn. nad barszczykiem.
barszcz

Składniki

1,5 – 2 kg czerwonych buraków
2-3 średnie marchewki
3 pietruszki
1/2 małego selera
3 cebule
5-6 ząbków czosnku
liść laurowy, ziele angielskie
cukier, sól i pieprz – do smaku
3-4 łyżki octu

Wykonanie

Buraki, marchew, pietruszkę i selera zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Cebulę i czosnek pokroić. Warzywa włożyć do dużego garnka /5 l/, zalać gotującym się rosołem lub wodą z rozpuszczoną kostką rosołową, dodać octu /warzywa powinny być przykryte/.
Przykryć, a po ostudzeniu wstawić do lodówki na całą noc.
Na drugi dzień lekko zagotować i przecedzić. Doprawić solą, cukrem, pieprzem, ewentualnie jeszcze sokiem z cytryny – ma być pikantny. Można dodać troszkę drobno posiekanej natki. Jeśli ma to być barszcz wigilijny,  można dodać grzybki  /4-5 szt. borowików lub podgrzybków. ugotowanych uprzednio w 0,5 l wody,  drobno pokrojonych/.

Pozostałe po odcedzeniu warzywa można zalać jeszcze raz wodą /oczywiście w mniejszej ilości/ i zagotować.

 

 

Kutia wigilijna

Wieczerza wigilijna bez kutii? nie mogło tak być. W moim domu rodzinnym była zawsze podawana w czasie kolacji wigilijnej, a w zasadzie na jej zakończenie. To był deser. Nie zapomnę jak mój Tata zawsze pierwszy sięgał po nią do miski, nabierał kopiatą łyżkę i podrzucał ją w górę /kutię, nie łyżkę/, a my z olbrzymim zaciekawieniem gapiliśmy w sufit, ileż to ziaren się tam przykleiło – jeśli dużo to oznaczało, że nadchodzący rok będzie urodzajny, jeśli mało, to będzie kiepsko……. taki przesąd panował. Mama miała tylko potem robotę z czyszczeniem sufitu.
kutia
kutia-3

Składniki

1 szklanka łuskanej pszenicy
1 szklanka maku
ok. 1/3 szklanki miodu /rozpuszczony  w wodzie- kutia ciemna lub w mleku – jasna/
cukier do smaku
bakalie /migdały, rodzynki, żurawina, orzechy włoskie, ew. figi, daktyle/ – im więcej tym lepiej
opcjonalnie – 2 łyżki konfitury różanej
kutia

Wykonanie

Pszenicę wypłukać zimną wodą, a następnie zalać świeżą wodą i pozostawić na noc, aby się namoczyła, wówczas szybciej się ugotuje. Ugotować /ziarna mają być całe ale miękkie – myślę, że należy gotować ok. 15 min./. Wyłożyć na sitko, przelać wrzątkiem, w celu spłukania powstałej ew. podczas gotowania kleistości, odsączyć.

Mak wypłukać, sparzyć /ja zalewam zimnym mlekiem lub wodą z mlekiem, stawiam na małym gazie i jak się zaczyna gotować wyłączam gaz i pozostawiam do ostygnięcia/, osączyć i zemleć 2 razy przez maszynkę /ja mielę raz używając specjalnego sitka do maku/.

Wszystkie składniki połączyć /jeżeli miód stracił płynność należy go podgrzać/, doprawić cukrem do smaku /daję c.puder – szybciej się rozpuści/, dobrze wymieszać.
Włożyć do salaterki lub na głębszy półmisek, udekorować bakaliami, przed podaniem schłodzić.

Amoniaczki

Zdjęcie amoniaczków

Amoniaczki

Ciasteczka te, to moje wspomnienia Świąt Bożego Narodzenia z okresu dzieciństwa. Mama zawsze piekła je na te właśnie święta. Część wieszaliśmy na choince, a resztą nie byliśmy zbyt zainteresowani zaraz po upieczeniu. Stąd były pakowane do pudła i spokojnie wyczekiwały na „lepszy” czas. Kiedy już inne łakocie zostały pochłonięte, co następowało około Trzech Króli /6 stycznia/, zaczynaliśmy szukać czegoś słodkiego …… Wtedy Mama przynosiła amoniaczki….. co za niebo w ustach było wtedy, kruchusieńkie, rozpływały się wprost w buzi.

Teraz ja je piekę dla moich dzieci i wnuczek. Lubię te ciastka jak już trochę poleżą. Nie są już chrupiące ale takie…przeraźliwie kruchutkie.
Piekę je na Boże Narodzenie zwłaszcza, wykrawam różne kształty foremkami i lubię je konsumować kiedy już wszystkie inne słodkości się kończą.

Składniki

50 dkg mąki
20 dkg margaryny /wskazane część margaryny, nawet połowę, zastąpić smalcem/ *)
3 żółtka
12 dkg cukru
2 dkg amoniaku /3 łyżeczki niezbyt czubate, ale też nie płaskie/
1/2 szklanki kwaśnej śmietany**)

*)jeszcze lepiej dać połowę masła i połowę smalcu
**)ostatnio spotkałam też wersję ze słodką śmietanką 30%

na wierzch
białka
cukier gruby biały lub brązowy
wykrawanie

 Wykonanie

Amoniak rozpuścić w śmietanie.
Połączyć wszystkie składniki i zarobić ciasto.
Rozwałkować na grubość ok. 0,5 cm /ja wolę cieniej/, wykrawać ciastka, moczyć w białku i grubym cukrze i piec na złoty kolor – 12-15 min. w temp. 150 st. C  /7-8 min.termoobieg/. Mogą być bardzo długo przechowywane w słojach lub blaszanych pudełkach.
do pieczenia   do pieczenia upieczone   w oczekiwaniu

a to amoniaczki w wykonaniu Goplany